Mistrz międzynarodowy Roman Grąbczewski, mistrz Polski z 1968 r. Pana Romana poznałem na kursie instruktorów szachowych ZNP w Gdyni w roku 1980. Był wykładowcą na kursie.
Niezapomniana partia Śp. Pana Romana

Roman Grąbczewski – Gedeon Barcza [B14]
Runda 4
1.e4 c6 2.d4 d5 3.exd5 cxd5 4.c4 Grąbczewski chętnie grywał pozycje z izolowanym pionem hetmańskim w centrum. Rok wcześniej (Warszawa 1961) atak Panowa w jego wykonaniu okazał się zabójczy dla tak groźnego przeciwnika jak mistrz z NRD Lothar Zinn. 4...Sf6 5.Sc3 g6 6.Hb3 Gg7 7.cxd5 0–0 8.Ge2 Sa6?! Teoria tego wariantu była wówczas w powijakach, podręczniki debiutowe ukazywały się bardzo rzadko, a czołowi gracze bazowali na własnych opracowaniach i notatkach. Właściwa kontynuacja to 8...Sbd7. 9.Gf3 Ha5 10.Sge2 Sb4? 11.0–0 Wd8 12.Gd2 Pozycja czarnych jest bardzo zła, co pokazuje przykładowy wariant 12...Sbxd5 13.Sxd5 Hxd2 14.Sxe7+ Kh8 15.Wfd1 Hg5 16.Sxc8 Waxc8 17.Hxb7. Dziwne, że tak wybitny specjalista od debiutów półotwartych jak Barcza tak szybko wpadł w przegraną pozycję. 12...Gg4 13.Sb1!! Zagrane po 90-minutowym namyśle! Wygranie partii przez wycofanie rozwiniętej figury na pozycję wyjściową przez swoją paradoksalność zawsze budzi zainteresowanie, ale gwoli kronikarskiej dokładności wypada wspomnieć, że inne odejścia skoczkiem też wygrywają. 13...Gxf3 14.Gxb4 Hb5 15.Sbc3 15.gxf3? Sxd5 16.Sbc3 Hxb4 17.Sxd5 Hxb3 18.Sxe7+ Kf8 19.Sxg6+ fxg6 20.axb3 Gxd4 i białe stoją gorzej. 15...Hd3 16.gxf3 Hxf3 17.Gxe7 Po dalszych 20 mniej więcej posunięciach czarne poddały się (1–0).
A teraz zagadka.
Nie wiadomo dlaczego ta partia została przeoczona przez historyków szachowych – przecież każde zwycięstwo reprezentanta Polski nad posiadaczem tytułu arcymistrzowskiego było wówczas niezwykle rzadkim wydarzeniem.
Nie została też odnotowana w książce Stanisława Gawlikowskiego „100 zwycięstw” (Warszawa 2002), której autor był naocznym świadkiem triumfu Grąbczewskiego. Czy chodziło o to, że utytułowany przeciwnik zagrał zaskakująco słabo i naszemu mistrzowi wystarczyło wykonać jeden dobry ruch (13.Sb1) do zdobycia przewagi figury, którą potem dość długo realizował?
Zapis, niestety niedokończony, został wydrukowany przez mistrza Stefana Witkowskiego w jego kąciku szachowym w piśmie „Spółdzielnia Produkcyjna”, o którym ogromna większość polskich szachistów przypuszczalnie nigdy nie słyszała. W dniach 16-21 grudnia 1962 w stolicy Węgier odbył się tradycyjny (w tamtym odległym czasie) mecz pomiędzy reprezentacjami Budapesztu i Warszawy. Madziarzy, mający w swoich szeregach znakomitego Lajosa Portischa, należeli wówczas do światowej czołówki, ich reprezentacja rzadko kiedy plasowała się na pozycji niższej niż szóste na szachowych olimpiadach, a często skutecznie walczyła o medale.Mecz zakończył się wynikiem 32,5 : 15,5 dla gospodarzy. „Porażka zasłużona, ale jej rozmiary zbyt wielkie” – konstatowała polska prasa. W lokalu Centralnego Klubu Szachowego każdego dnia przebywało wielu widzów, a podczas II rundy zjawił się sam Janos Kadar, faktyczny przywódca Węgier na przestrzeni 30 lat, o którym Stanisław Gawlikowski w swoim sprawozdaniu w miesięczniku „Szachy” (1963, nr 2, s. 31-32) napisał, że jest „wielkim zwolennikiem, przyjacielem i opiekunem szachów węgierskich”. Niestety, wśród partyjnych bosów PZPR nie było nigdy żadnego dobrego szachisty, a bez wsparcia politycznego dyscyplina przez całe dziesięciolecia nie mogła doczekać się na solidną dotację z budżetu socjalistycznego państwa.